sobota, 1 czerwca 2013

1. Mięsiście

Słynny Morfeusz przez minione wieki gromadził potrzebne doświadczenie. Jego "nocna działalność" nabierała tempa. Teraz tworzy eteryczną Kamieniczkę Snów. Ludzkie fantazje ziszczają się właśnie w jej murach. Trafić tam można tylko na dwa sposoby.
Pierwszy, całkiem prosty. Wystarczy poddać się twórcy złudnych miraży w taneczne objęcia. Niestety bajeczne tango pragnień trwa zaledwie kilka godzin. Kończy się o świcie. Wtedy wracasz do szarej codzienności, którą koloruje rozkoszna mgła wspomnień.
Bo wspomnienia przemijają, ale nie znikają. Zapadają wgłąb naszej podświadomości i czekają, by wypłynąć w odpowiednim momencie. Bezspornie stwierdzić można, iż to właśnie one nas kształtują. Zaburzają dotychczasowy, dobrze opracowany tok myślenia sprawiając, że wszystkie wzorce upadają pod ciężarem, niekiedy nieprzyjemnych zdarzeń z przeszłości, które sprytnie wybudziły Duchy Czasu.
Możesz uciekać, walczyć z nimi, ale jakakolwiek próba zostanie zduszona w zarodku. Lepiej się im poddać. To doprowadzi cię do drugiego sposobu na przekroczenie progu Ulotnej Kamieniczki. Początkowy obłęd. Obłęd, który łapie za dłoń, by w chwilę później szarpnąć i zepchnąć cię z Mostu Życia. Prosto do Rzeki Czarnej Mamby. Upadek będzie ciekawym zdarzeniem. Dzisiaj przekona się o tym także i Christopher.
Stanowcze stukanie odrywa mnie od ujmujących ostrzy. Chowam je do małej lodówki i podchodzę do drzwi. Stoi w nich wysoki brunet. Wpuszczam go do środka. Z rozmysłem kładzie swą skórzaną kurtkę na fotel. Popycham mężczyznę na łoże stojące nieopodal. Mruczy cicho. Chichoczę. Naiwniak złowiony na internetowym czacie jest doskonałą odskocznią, która zapewni mi słodkie odprężenie.
Zdejmuję koszulkę nieznajomego. Jego brzuch nie przedstawia się tak uroczo, jak na zdjęciach. No cóż. Im więcej mięsa, tym więcej zabawy. Krępuję mu nadgarstki tuż nad głową i przywiązuję do metalowego wezgłowia. Z twarzy Chris'a nadal nie schodzi radosny uśmieszek. Rozpina mą koszulę ustami. Zrzucam materiał na ziemię i wodzę zwinnym palcami po jego opalonym torsie. Prowokacyjnie oblizuję wargi i schodzę z mężczyzny. Kieruję się do niewielkiej kuchni. Wyciągam schłodzone noże i układam je na zaśniedziałej, lecz całkiem czarownej tacy zdobionej wijącymi się żmijami. Ukradłam ją maluczkiemu Cyganowi, który próbował na ulicy sprzedać własne łupy.  Raczej nie zapełnił swego żołądka. Nawet towaru nie potrafił upilnować. Żałosny amator.
Wracam do salonu, gdzie mój gość troszeczkę się niecierpliwi. Kładę narzędzia na pobliskim stoliku. Pochylam się nad jego piersią. Okrążam językiem różowawy sutek i wgryzam się weń. Ssę. Lewą ręką sięgam po nóż. Przejeżdżam nim wzdłuż linii mostka nieznajomego. Jego na wpół przymknięte powieki rozchylają się w akcie ogromnego zdziwienia. 
—  Co... ty... Niee! wrzeszczy niemiłosiernie.
Unoszę jedną brew do góry, rozbawiona jego reakcją. Cmokam, udając niezadowolenie. Unoszę zimne ostrze do góry. Zaciskam mocniej palce wokół krótkiej rękojeści i zamachuje się. Błyszczące srebro zatapiam w pustym żołądku Chris'a. Słaby jęk uwalnia się z jego zatrwożonych ust. Kilka ciepłych kropel posoki płynie po boku mężczyzny i kapie na mą bielusieńką pościel. Kręcę głową z niezadowolenia. Cały materiał będzie trzeba wyrzucić do kubła.
Towarzysz jednak nie oddaje swego życia bez walki. Zgina spętane nogi i z ogromnym impetem uderza mnie nimi w twarz. Ta porywczość zaskakuje. Wręcz odrzuca do tyłu. Padam na plecy. Odgarniam włosy z oczu. Wycieram wierzchem dłoni strumień krwi, która zaczyna ciec z nosa. Śmieję się gorzko. Nie daję mu kolejnej szansy. Tylko ja miałam się bawić. Nie on.
Naciskam guzik umiejscowiony w nodze łóżka. Podnosi się ono do góry i ustawia pionowo. Chris zwisa, niczym mięso w chłodni rzeźnickiej. Przekładam tacę na szafkę. Biorę kolejne ostrze. Obejmuję je wargami. Jest dla mnie najlepszym afrodyzjakiem. Ujmuję je w dwa palce i wcelowuję. Rzucam. Posyłam je wprost w ramię mężczyzny, który skomli jak zraniony psiak. Dwa następne utkwiły prawej piersi i udzie. Chucham na ostatni, połyskujący nóż.
Mój gość wciąż się wierci. Zirytowana podchodzę do niego. Na pożegnanie lekko klepię go po policzku. Delikatnie całuję linię żuchwy i podrzynam mu gardło. Mdława jucha tryskająca z rany leniwie ścieka mi po odsłoniętym dekolcie. Zlizuję ciecz ze swych ust.
Ludzkie uczucia opuszczają mnie. Część chowa się w drewnianej skrzynce naprzeciw przeżartego rdzą roweru. Euforia ulatuje z dzikim świstem. Litość i współczucie ukrywają się w plastikowej rurze, tuż pod zlewem. Jedynie znudzenie wypełza zza, przykrytej gęstą pierzyną kurzu, kotary. I to właśnie ono wieńczy me dzieło.
Podziurawione ciało ładuję do walizki w cętki. Głowa nie mieści się. Dopiero mocny kopniak pomaga czaszce dopasować się do rozmiarów mego podróżnego kufra. Zasuwam zamek, przycinając kilka wystających pukli włosów. 
Idę pod prysznic. 
Cichy szum wody ma to do siebie, iż zwykle dopasowuje się do twojego obecnego nastroju. Raz jest łagodny i uspokajający, innym razem zaś buńczucznie faluje. Właściwie działa kojąco. A tego właśnie było mi  trzeba. Musiałam nabrać siły do pojedynku z Edgarem.
Szczerze mówiąc, byłam ciekawa. Ciekawa jego reakcji. Miałam bowiem trudzić się sprzątaniem. Zabijanie jest przecież dla doświadczonych graczy. Tylko oni znają swój fach, a dziecina z ulicy nie może mieć o tym zielonego pojęcia.
Ach, to dopiero przedsmak.


3 komentarze:

  1. Przepraszam za dość długą nieobecność, ale nie spodziewałam się, że ostatnie dwa miesiące szkoły to będzie taka harówka. Teraz, kiedy już to wszystko się skończy, zabieram się za obiecany szablon, bo wiem, że zawaliłam i za to przepraszam.
    Dziś miałam chwilkę, więc przeczytałam szybko obydwa posty i muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. Generalnie nie lubię pisać, a tym bardziej czytać takich "krwawych" fragmentów, dlatego podziwiam Cię za tak mocną psychikę. Nie zmienia to faktu, że opowiadanie mi się podoba i jestem ciekawa, kim jest owy Edgar. Nie powiem... zapowiada się całkiem obiecująco i na pewno będę tu zaglądać.
    Tymczasem życzę weny!

    Pozdrawiam serdecznie
    [marionetki-nieswiadomosci]
    [the-way-u-lie]

    OdpowiedzUsuń
  2. Zostałaś nominowana do Liebster Award na blogu: http://marionetki-nieswiadomosci.blogspot.com/
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie chcę napierać, ale kiedy następna krwawa część? :D Nie bądź leniem!

    OdpowiedzUsuń